piątek, 28 sierpnia 2009

Nie taki kryzys straszny...

Według najnowszych doniesień mediów Kryzys omija nas, niestety nie szerokim łukiem- bardziej "ociera" się o nasze granice państwa. Jest wiele przesłanek które potwierdzają tą tezę: np. ponowny najwyższy w europie wzrost PKB Polski. Także na polu bezrobocia dajemy sobie nieźle radę. Czy idąc do centrum handlowego i widząc tych wszystkich ludzi taszczących wózki z artykułami wielobranżowymi (nie tylko produkty niezbędne do życia) macie wrażenie iż kryzys jest tylko w naszych głowach i mediach? Ja mam. Kryzys głównie dopadł producentów i eksporterów, firmy które miały pobrane kredyty na np. inwestycje i źle z nich korzystały lub co gorsza roztrwoniły. Niestety niektóre lekcje bolą, i to podwójnie, w okresie prosperity dla banków dawały one na potęgę kredyty na rozwój i otwieranie coraz to nowszych i mniej perspektywicznych interesów. Bo przecież Polska się rozwija, więc wszystko będzie dobrze... Na dzień dzisiejszy widać spowolnienie. ale w mniejszym stopniu niż podają media, kto jest potrzebny w firmie- ten ma prace. Sprzedawcy zawsze znajdą prace- ale ci DOBRZY, handlowcy tak samo, podobnie jest z różnej maści dobrymi fachowcami od informatyki, elektroniki, przemysłu ciężkiego itd... lecz to są zawody twarde- politechniczne, co mają powiedzieć osoby o zacięciach humanistycznych? Politolodzy, administracja, dziennikarze, PR i wreszcie poloniści? ano z nimi nie jest już tak różowo, ale nie przesadzajmy- nigdy nie było dla nich za dużo tego koloru. Te grupy zawodowe już na studiach uczą się kreatywności by być o krok przed konkurencją. Moim zdaniem muszą właśnie pokazać w czym są dobre... i nie tylko chodzi tu o prace zawodową jako że w budynku w którym pracują. Niech piszą felietony do gazet jako freelancerzy, notki, recenzje, idą z inicjatywą do urzędów miast z pomysłem na promocje miasta. Niech budują swoje portfolio. To jest władza i to chce pracodawca- zobaczyć że się nadajemy, że będzie miał jak zarobić na nas (no niestety to brzmi trochę jak wyłudzanie umiejętności i wysysanie sił witalnych ale zawsze tak było, jest i będzie). Dla najbardziej kreatywnych i nie bojących się ciężkiej pracy polecam właśnie własną firmę, ale ostrzegam! nie opierającą się na kredytach inwestycyjnych które opiewają na 10 lat pierwszej działalności!. Firma musi mieć ścisłe podłoże z tym co potrafimy i umiemy najlepiej, na czym się znamy- to nasz atut, tu nasza siła.
Tam gdzie kryzys są tacy którzy tracą. Są też tacy którzy nieźle mieszają w "kolejce" i niezwykle zyskują na tej sytuacji. Różnią się nie wieloma cechami za to bardzo ważnymi, których nie sposób wycenić czy dać mu ekwiwalent pieniężny. Chodzi tylko o to, iż warto naśladować i słuchać właśnie tych drugich, Oni są urodzonymi zwycięzcami pomimo iż prawdopodobnie mają więcej upadków niż wzlotów...
Ja ich szukam, ja ich naśladuję. Zobaczcie jak potrafią być kreatywni i przedsiębiorczy jeśli im na czymś zależy...