wtorek, 29 września 2009

20 Normalnych zasad- zdrowego myślenia przy inwestycjach

1. Kupuj tanio, sprzedawaj drogo. Oczywiście to banał, ale niestety inwestorzy w większości postępują odwrotnie i masowo rzucili się do zakupów dopiero na samym szczycie hossy w 2007 roku. Rok później wielu z nich nie chciało słyszeć o akcjach, a tymczasem tylko w minionym półroczu wiele spółek zdrożało o kilkadziesiąt procent (niektóre więcej).

2. Nie celuj w górki i dołki. Na dłuższą metę taka strategia
nie odniesie sukcesu, bo nikt nie potrafi idealnie zgadywać punktów zwrotnych przed ich wystąpieniem.

3. Trzymaj się swoich zwycięzców. Inaczej mówiąc, jeśli dany
walor rośnie, nie uciekaj z niego zbyt szybko
w trendzie wzrostowym, bo możesz pozbawić się okazji swojego życia do zarobienia wielkich pieniędzy.

4. Ucinaj straty zanim staną się zbyt wielkie.

5. Nie przywiązuj się zbytnio do wybranych akcji czy danego funduszu. Tu chodzi o zarabianie na rynku, a nie wierność.

6. Myśl długofalowo. Kiedyś Buffett powiedział: „Nigdy nie kupuj akcji spółki, której nie chciałbyś posiadać, gdyby giełdy zamknięto na 10 lat”.

7. Regularnie przeglądaj stan portfela.

8. Reinwestuj dywidendy. W ten sposób procent składany działa na twoją korzyść.

9. Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka. Jedna klasa aktywów
nie powinna dominować nad całym portfelem – fan spółek internetowych, który zainwestował w nie wszystkie swoje środki u szczytu hossy w 2000 roku prawdopodobnie stracił 80-90% kapitału.

10. Nie trzymaj danych akcji na zawsze w portfelu. Nawet długoterminowy inwestor powinien w końcu zrealizować zysk.

11. Równie ważne w strategii jest wcześniejsze ustalenie warunków sprzedaży. Wielu inwestorów skupia się wyłącznie na samym wyborze spółki i momentu kupna.

12. Korzystaj z ulg podatkowych. W Polsce dają je IKE.

13. Jeśli nie rozumiesz danej inwestycji, zrezygnuj z niej.

14. Przygotuj kilka wariantów wydarzeń, także tych negatywnych.

15. Bądź elastyczny i nie upieraj się przy swoim zdaniu. Rynek zawsze ma rację.

16. Nie bój się iść pod prąd. Najwięksi inwestorzy postępują często odwrotnie do tłumu.

17. Nigdy nie wierz w „jedyne okazje” i „specjalne oferty”.

18. Nigdy nie słuchaj podpowiedzi innych, obojętnie czy jest to twój kolega z pracy czy też znany analityk. Decyzje podejmuj samodzielnie.

19. Nie daj się ponieść emocjom, czyli euforii i panice nieodłącznie towarzyszącym rynkom.

20. Jeżeli coś wygląda zbyt pięknie, aby było prawdziwe, na pewno tu czyha pułapka na naiwnych. Często spółki chwalone przez analityków, ze świetnymi perspektywami wcale nie chcą drożeć. Dopiero po czasie rynek dowiaduje się dlaczego – na przykład firma przegrywa ważny kontrakt, albo ponosi straty na jakiejś transakcji.

środa, 9 września 2009

Wiedza przede wszystkim...

Z ostatnich badań wynika, że ponad 2/3 Polaków (67,8 proc.) nie widzi żadnych szans na poprawę swej sytuacji materialnej - wynika z badania MoneyTrack, dotyczącego postaw rodaków wobec pieniędzy i instytucji finansowych.

Kiepsko z oszczędzaniem i wiarą w siebie

To przekłada się na wymierne efekty – obecnie mniej niż połowa (46,3 proc.) z nas posiada jakiekolwiek oszczędności. Do prymusów pod tym względem należą zwykle osoby starsze (po 60. roku życia), często z wyższym wykształceniem i ci, którzy pozytywnie oceniają stan swoich finansów.

A zatem z oszczędzaniem jest u nas kiepsko. Zaskakujące są też nasze postawy wobec oszczędzania. Większość nie ma żadnego konkretnego celu gromadzenia środków – co trzeci Polak (29,5 proc.) oszczędza pieniądze

na tzw. „wszelki wypadek".

Poprawiła się sytuacja związana z obsługą finansową. Co prawda jeszcze do niedawna konta
w banku nie miała ponad połowa Polaków (w tym były premier), ale obecnie sytuacja się poprawiła i bankowe konto ma już ponad 68 proc. z nas. Dla równowagi dodajmy, że większość uważa (82,4 proc.), że to właśnie w banku pieniądze są najbezpieczniejsze.

Mimo tego ponad 21 proc. badanych ocenia swoją sytuację materialną bardzo negatywnie, blisko połowa (41,5 proc.) średnio (czyli zwykle słabo), a co trzeci (37,6 proc.) w miarę pozytywnie.

Co ciekawe, negatywna ocena sytuacji materialnej jest w stosunkowo małym stopniu związana z dochodami (zależność ta rośnie tylko w przypadku osób pozytywnie oceniających własną sytuację materialną).

- Polacy są finansowymi pesymistami - aż 67,8 proc. nie widzi szans na poprawienie swojej sytuacji materialnej. Działania, które w największym stopniu byliby w stanie podjąć, by zwiększyć ilość swoich pieniędzy, to wygrana w lotto oraz dodatkowa praca w zawodzie

. Blisko dwie trzecie (63,8 proc.) badanych uważa, że ich sytuacja materialna nie ulegnie zmianie w ciągu najbliższych 12 miesięcy; 19,6 proc. mówi, że "będzie gorzej", a tylko 15,9 proc. liczy, iż "będzie lepiej" – wynika z badań MoneyTrack.

Zero finansowej edukacji

Ale nie może być inaczej skoro polscy rodzice w ogóle nie uczą swoich dzieci oszczędzania. Jak wynika z badania "Maluchy 2009", cytowanego przez "Dziennik" nasi rodacy dają kieszonkowe swym pociechom nieregularnie, mając pełną świadomość tego, że dzieci wydadzą je od razu, zwykle na jakieś drobiazgi lub słodycze.

- Przyznawanie kieszonkowego w Polsce to jeden totalny chaos – uważają specjaliści z firmy
Millward Brown SMG/KRC, którzy przeprowadzili sondaż wśród rodziców mających dzieci w wieku od 7 do 14 lat. - Okazało się, że sześciu na dziesięciu rodziców daje swym dzieciom jakieś pieniądze, ale najczęściej są to drobne sumy.

- Takie pieniądze są więc raczej funduszem

żywieniowym dziecka niż jego kapitałem, który mogłoby przeznaczać na własne potrzeby. Brakuje jakichkolwiek walorów dydaktycznych, a jak się podliczy te wszystkie drobne sumy, to przecież byłaby z tego całkiem spora kwota, którą dziecko mogłoby gospodarować i kupić sobie coś większego – tłumaczy gazecie psycholog Anna Dzierżawska-Popiołek.

Zaczyna się zatem od małego - polskie dzieci swoje kieszonkowe wydają zwykle na drobiazgi (słodycze, chipsy, napoje). I to wydają równo jak leci, co do grosza (oszczędza tylko 13 proc. najmłodszych), bez myślenia o przyszłości.

Zdaniem fachowców, kiedy dorastamy dzieje się podobnie i nawet jak już zarabiamy, to często nie wiemy jak te pieniądze wydawać (w efekcie rozchodzą się "nie wiadomo gdzie"). Eksperci wspominają o roli szkoły i wprowadzeniu do nich np. przedmiotu „edukacja finansowa”. Czy waszym zdaniem mają rację i rzeczywiście nie potrafimy gospodarować własnymi pieniędzmi? Czekamy na wasze opinie.

wtorek, 1 września 2009

Nie tylko Kryzys ekonomiczny...

W naszym życiu przeżywamy wiele kryzysów. Nie tylko te ekonomiczne- finansowe, ale także natury życiowej, bardziej prywatne. W domu także zdarzają się kryzysy: rozwody, kłótnie, kryzysy w związkach, relacje dzieci- rodzice, z rodzeństwem i wiele wiele innych. Wszystkie są końcem i początkiem czegoś. I nie zawsze można zdefiniować czego tak naprawdę. Wiele może się zdążyć podczas kłótni i niesnasek. Najczęściej są one spowodowane emocjami i brakiem porozumienia obu stron, Brak słów jest tutaj głównym źródłem, ale także ważne jest w jaki sposób są one wypowiedziane. Jaki by to nie był rodzaj kryzysu- trzeba go przejść i stawić mu czoło, trzeba walczyć i nie poddawać się. A najlepiej gdy ma się ściśle opracowany plan działań- no i oczywiście gdy się go przestrzega. W domu jak w rodzinie: wyjaśnić sobie wszystkie kwestie- to jest klucz. Klucz ważny i taki który rozwiązuje wszelkie problemy. Następnym jest zrozumienie drugiej osoby. kolejnym i chyba ostatnim z podstawowych jest zabrać się WSPÓLNIE za rozwiązywanie problemów. To jest chyba najważniejszy klucz...
Co do ekonomicznych jest lżej. Nie są one tak delikatne i wymagające ostrożności. Masz długi? Zmniejsz wydatki, oszczędzaj na spłatę długów ok 15% wynagrodzenia. nie możesz sobie pozwolić na tyle? Postaraj się dorobić w ciągu miesiąca 100-200zł. To w zupełności wystarczy. Możesz zacząć pisać artykuły do gazety, robić zdjęcia i sprzedawać na aukcjach internetowych, rysować, podjąć dodatkową dorywczą pracę fizyczną, kupić tanio produkt i sprzedać drożej, kolportaż ulotek. Możliwości jest bez liku. Trzeba tylko ruszyć głową i będzie te 200zł.
Nie ma już długów. jesteś czysty. Nie przestawaj dorabiać!! w żadnym wypadku... Dorabiaj zawsze do pensji. Najlepiej kreatywnie- czyli tak by było jak najmniej fizycznej pracy która męczy po naszym podstawowym etacie. Po pewnym czasie zawsze jest tak że coraz szybciej i sprawniej przychodzą nam do głowy lepsze pomysły na dorobienie. Pieniądze uzyskane w ten sposób nie wydawaj, tylko wpłacaj na konto ROR, lepszym wyjściem po zebraniu pewnej kwoty była by wpłata w fundusz inwestycyjny lub obligacje- czyli oprocentowanie relatywnie dość duże a strata jest mało prawdopodobna. Zainteresujmy się inwestycjami. Monety, złoto, obrazy, wino, strony www, MLM, franczyza... to wszystko nie wymaga dużych nakłądów finansowych- prócz tego ostatniego.
I tak zarabiamy i wychodzimy z kryzysu finansowego. Zdobyte pieniądze dzięki procentowi składanemu mamy jako druga alternatywną emeryture- dziękli niej mozemy spać spokojnie. Nie ma co liczyć na państwo, nigdy nie było co liczyć. Dlatego weź swój los w swoje ręce i działaj!
Po prostu DZIAŁAJ a zawsze wyjdzie na lepiej niż było.