środa, 9 września 2009

Wiedza przede wszystkim...

Z ostatnich badań wynika, że ponad 2/3 Polaków (67,8 proc.) nie widzi żadnych szans na poprawę swej sytuacji materialnej - wynika z badania MoneyTrack, dotyczącego postaw rodaków wobec pieniędzy i instytucji finansowych.

Kiepsko z oszczędzaniem i wiarą w siebie

To przekłada się na wymierne efekty – obecnie mniej niż połowa (46,3 proc.) z nas posiada jakiekolwiek oszczędności. Do prymusów pod tym względem należą zwykle osoby starsze (po 60. roku życia), często z wyższym wykształceniem i ci, którzy pozytywnie oceniają stan swoich finansów.

A zatem z oszczędzaniem jest u nas kiepsko. Zaskakujące są też nasze postawy wobec oszczędzania. Większość nie ma żadnego konkretnego celu gromadzenia środków – co trzeci Polak (29,5 proc.) oszczędza pieniądze

na tzw. „wszelki wypadek".

Poprawiła się sytuacja związana z obsługą finansową. Co prawda jeszcze do niedawna konta
w banku nie miała ponad połowa Polaków (w tym były premier), ale obecnie sytuacja się poprawiła i bankowe konto ma już ponad 68 proc. z nas. Dla równowagi dodajmy, że większość uważa (82,4 proc.), że to właśnie w banku pieniądze są najbezpieczniejsze.

Mimo tego ponad 21 proc. badanych ocenia swoją sytuację materialną bardzo negatywnie, blisko połowa (41,5 proc.) średnio (czyli zwykle słabo), a co trzeci (37,6 proc.) w miarę pozytywnie.

Co ciekawe, negatywna ocena sytuacji materialnej jest w stosunkowo małym stopniu związana z dochodami (zależność ta rośnie tylko w przypadku osób pozytywnie oceniających własną sytuację materialną).

- Polacy są finansowymi pesymistami - aż 67,8 proc. nie widzi szans na poprawienie swojej sytuacji materialnej. Działania, które w największym stopniu byliby w stanie podjąć, by zwiększyć ilość swoich pieniędzy, to wygrana w lotto oraz dodatkowa praca w zawodzie

. Blisko dwie trzecie (63,8 proc.) badanych uważa, że ich sytuacja materialna nie ulegnie zmianie w ciągu najbliższych 12 miesięcy; 19,6 proc. mówi, że "będzie gorzej", a tylko 15,9 proc. liczy, iż "będzie lepiej" – wynika z badań MoneyTrack.

Zero finansowej edukacji

Ale nie może być inaczej skoro polscy rodzice w ogóle nie uczą swoich dzieci oszczędzania. Jak wynika z badania "Maluchy 2009", cytowanego przez "Dziennik" nasi rodacy dają kieszonkowe swym pociechom nieregularnie, mając pełną świadomość tego, że dzieci wydadzą je od razu, zwykle na jakieś drobiazgi lub słodycze.

- Przyznawanie kieszonkowego w Polsce to jeden totalny chaos – uważają specjaliści z firmy
Millward Brown SMG/KRC, którzy przeprowadzili sondaż wśród rodziców mających dzieci w wieku od 7 do 14 lat. - Okazało się, że sześciu na dziesięciu rodziców daje swym dzieciom jakieś pieniądze, ale najczęściej są to drobne sumy.

- Takie pieniądze są więc raczej funduszem

żywieniowym dziecka niż jego kapitałem, który mogłoby przeznaczać na własne potrzeby. Brakuje jakichkolwiek walorów dydaktycznych, a jak się podliczy te wszystkie drobne sumy, to przecież byłaby z tego całkiem spora kwota, którą dziecko mogłoby gospodarować i kupić sobie coś większego – tłumaczy gazecie psycholog Anna Dzierżawska-Popiołek.

Zaczyna się zatem od małego - polskie dzieci swoje kieszonkowe wydają zwykle na drobiazgi (słodycze, chipsy, napoje). I to wydają równo jak leci, co do grosza (oszczędza tylko 13 proc. najmłodszych), bez myślenia o przyszłości.

Zdaniem fachowców, kiedy dorastamy dzieje się podobnie i nawet jak już zarabiamy, to często nie wiemy jak te pieniądze wydawać (w efekcie rozchodzą się "nie wiadomo gdzie"). Eksperci wspominają o roli szkoły i wprowadzeniu do nich np. przedmiotu „edukacja finansowa”. Czy waszym zdaniem mają rację i rzeczywiście nie potrafimy gospodarować własnymi pieniędzmi? Czekamy na wasze opinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz