sobota, 2 stycznia 2010

Nowości...

Witam.
Nowy rok i wziąśc się trzeba za siebie. Tak więc postanowiłem uruchomic parę innych blogów oraz projektów w których będę opisywał swoje poczynania.

Jednym z nich jest Blog opisujący moją drogę do miliona zł. Nie jest to mój finalny cel, bo mierze znacznie wyżej- ale na najbliższy czas jest jak znalazł:) -

Bieg po MILION


Kolejne projekty można by zaliczac do wyżej wymienionego blogu. Są to projekty które mają opisywac i przybliżac mnie do mistycznego miliona(a później przekroczyc go).
Są nimi-

Wymień się na Biznes


Projekt 3ZŁ



Wszystkie odnośniki do projektów widnieją po prawej stronie blogu.


To wszystko z nowości. Liczę że gorąco będziecie uczestniczyc w moich poczynaniach i coś z tego lukratywnego wyniknie:)
PS. BIORĘ SIĘ ZA SIEBIE!!!- KONIEC OPIEPSZANIA
Pozdrawiam

sobota, 17 października 2009

Reklama dźwignią handlu...

Nawet najlepszy produkt czy usługa musi mieć dobrą reklamę. Czemu? No bo kto się dowie o tym co robimy? Kto będzie wiedział o naszym wspaniałym, nowoczesnym produkcie? Akurat ostatnio zajmowałem się monetami. HM... do czasu bardzo opłacalne- dopóki oczywiście media nie stworzyły wirusowej reklamy która pogrążyła rynek, ale to nie tylko przez media, NBP miała także swój nieskromny wkład. Otóż pamiętać trzeba że jak znajdzie się niszę- trzeba ją wykorzystać w 101% i walczyć o klienta. Chodziłem i załatwiałem monety, kolekcjonerskie, różne- srebrne i złote, nawet GN. No i się kręciło mimo paru wad interesu. Każdy pomysł tudzież biznes upadnie gdy wejdą do niego bądź zainteresują się nim nieodpowiednie osoby. Bo tak jest i już. Zaden rynek nie wytrzyma zbyt wielu "dojców" którzy chcą brac a nie dawać. Bo kryzys czemu jest? bo każdy chciał brac, nie dawać. Tak jest w każdej dziedzinie- Miłość, szkoła, przyjaźń, praca, pieniądze, biznes. Jak to się dzieję? No normalne- żeby ktoś chciał wziąć coś z czegoś trzeba wsadzić, i to nie tylko kase. Tez uczucia, miłość, chęci do pracy, i samą prace. Podajmy przykład tego że upowszechnienie niektórych produktów lub żeczy zawsze kończy się źle (teoria która mówi by duży rynek był dla ograniczonej ilości osób) Monety- NBP wybija ich coraz więcej, jest więcej "inwestorów", media piszą, mówią lub po prostu krzyczą o wielkiej kasie, o tym że da się zarobić- i wszyscy idą... Pamiętajcie- Gdy o czymś informują media- krzyczą o niemożliwych zyskach- to znak że ten kto miał zarobić- zarobił już...
Złoto? no dobra jest kryzys. Złoto umacnia się gdy dolar słabnie i odwrotnie. Ale to już było, to tylko surowiec. Już o nim dudni. A to nie rokuje najlepiej. To padnie- kwestia czasu
Życie na kredyt- padło w USA, poszło na cały świat. Kult kredytów był taki że każdy chciał więcej za taką samą pracę lub jeszcze mniejszą- tak się nie da. No i jest Kryzys.
Jest jeszcze wiele przykładów nie będe wymieniał w nieskończonych. Tylko zdrowy rozsądek. Tylko własnemyślenie. Doradcy finansowi nie są wrózkami- więdzą tyle co my- mimo studiów jakie skończyli i doświadczenia. Nikt nie jest takim geniuszem by trafnie w 100% przewidzieć rynek. Jeśli macie coś fajnego do zrobienia- pomysł na siebie, na biznes- i nie dudni jescze o nim w mediach- zróbcie analize rynku i działajcie- na pewno się opłaci.
Zbyt wielu ludzi w biznesie to problem. Idźcie pod proąd, róbcie coś fajnego. Zarabiajcie na tym. Ale nigdy nie bądźcie zbyt chciwi i myślcie głową na karku, (a nie tą dolną w przypadku facetów).
Dlatego Reklama, media itp. to tylko dodatek choć ważny to nie najważniejszy ponieważ on nie przewidzi zachowania rynku. A to jest psychologia. Reklamy kłamią, marketing jest obłudny- on ma was skłonić do kupna- nie ważne jak, nie ważne za ile- ma to zorbić za wszelką cenę.
Na koniec napisze jedną jedyną formułę która ma zastosowanie w wielu stronach życia- Zasada Popytu i Podaży. Popyt rodzi Podaż. I to jest prawdą. I nigdy to się nie zmieni.
Reklama nie mówi nam prawdy, za to myślenie nie boli, szczególnie gdy włąśnie nasz kryzys jest przez bezmyślność. A jego można było uniknąc- także kryzysu.

wtorek, 29 września 2009

20 Normalnych zasad- zdrowego myślenia przy inwestycjach

1. Kupuj tanio, sprzedawaj drogo. Oczywiście to banał, ale niestety inwestorzy w większości postępują odwrotnie i masowo rzucili się do zakupów dopiero na samym szczycie hossy w 2007 roku. Rok później wielu z nich nie chciało słyszeć o akcjach, a tymczasem tylko w minionym półroczu wiele spółek zdrożało o kilkadziesiąt procent (niektóre więcej).

2. Nie celuj w górki i dołki. Na dłuższą metę taka strategia
nie odniesie sukcesu, bo nikt nie potrafi idealnie zgadywać punktów zwrotnych przed ich wystąpieniem.

3. Trzymaj się swoich zwycięzców. Inaczej mówiąc, jeśli dany
walor rośnie, nie uciekaj z niego zbyt szybko
w trendzie wzrostowym, bo możesz pozbawić się okazji swojego życia do zarobienia wielkich pieniędzy.

4. Ucinaj straty zanim staną się zbyt wielkie.

5. Nie przywiązuj się zbytnio do wybranych akcji czy danego funduszu. Tu chodzi o zarabianie na rynku, a nie wierność.

6. Myśl długofalowo. Kiedyś Buffett powiedział: „Nigdy nie kupuj akcji spółki, której nie chciałbyś posiadać, gdyby giełdy zamknięto na 10 lat”.

7. Regularnie przeglądaj stan portfela.

8. Reinwestuj dywidendy. W ten sposób procent składany działa na twoją korzyść.

9. Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka. Jedna klasa aktywów
nie powinna dominować nad całym portfelem – fan spółek internetowych, który zainwestował w nie wszystkie swoje środki u szczytu hossy w 2000 roku prawdopodobnie stracił 80-90% kapitału.

10. Nie trzymaj danych akcji na zawsze w portfelu. Nawet długoterminowy inwestor powinien w końcu zrealizować zysk.

11. Równie ważne w strategii jest wcześniejsze ustalenie warunków sprzedaży. Wielu inwestorów skupia się wyłącznie na samym wyborze spółki i momentu kupna.

12. Korzystaj z ulg podatkowych. W Polsce dają je IKE.

13. Jeśli nie rozumiesz danej inwestycji, zrezygnuj z niej.

14. Przygotuj kilka wariantów wydarzeń, także tych negatywnych.

15. Bądź elastyczny i nie upieraj się przy swoim zdaniu. Rynek zawsze ma rację.

16. Nie bój się iść pod prąd. Najwięksi inwestorzy postępują często odwrotnie do tłumu.

17. Nigdy nie wierz w „jedyne okazje” i „specjalne oferty”.

18. Nigdy nie słuchaj podpowiedzi innych, obojętnie czy jest to twój kolega z pracy czy też znany analityk. Decyzje podejmuj samodzielnie.

19. Nie daj się ponieść emocjom, czyli euforii i panice nieodłącznie towarzyszącym rynkom.

20. Jeżeli coś wygląda zbyt pięknie, aby było prawdziwe, na pewno tu czyha pułapka na naiwnych. Często spółki chwalone przez analityków, ze świetnymi perspektywami wcale nie chcą drożeć. Dopiero po czasie rynek dowiaduje się dlaczego – na przykład firma przegrywa ważny kontrakt, albo ponosi straty na jakiejś transakcji.

środa, 9 września 2009

Wiedza przede wszystkim...

Z ostatnich badań wynika, że ponad 2/3 Polaków (67,8 proc.) nie widzi żadnych szans na poprawę swej sytuacji materialnej - wynika z badania MoneyTrack, dotyczącego postaw rodaków wobec pieniędzy i instytucji finansowych.

Kiepsko z oszczędzaniem i wiarą w siebie

To przekłada się na wymierne efekty – obecnie mniej niż połowa (46,3 proc.) z nas posiada jakiekolwiek oszczędności. Do prymusów pod tym względem należą zwykle osoby starsze (po 60. roku życia), często z wyższym wykształceniem i ci, którzy pozytywnie oceniają stan swoich finansów.

A zatem z oszczędzaniem jest u nas kiepsko. Zaskakujące są też nasze postawy wobec oszczędzania. Większość nie ma żadnego konkretnego celu gromadzenia środków – co trzeci Polak (29,5 proc.) oszczędza pieniądze

na tzw. „wszelki wypadek".

Poprawiła się sytuacja związana z obsługą finansową. Co prawda jeszcze do niedawna konta
w banku nie miała ponad połowa Polaków (w tym były premier), ale obecnie sytuacja się poprawiła i bankowe konto ma już ponad 68 proc. z nas. Dla równowagi dodajmy, że większość uważa (82,4 proc.), że to właśnie w banku pieniądze są najbezpieczniejsze.

Mimo tego ponad 21 proc. badanych ocenia swoją sytuację materialną bardzo negatywnie, blisko połowa (41,5 proc.) średnio (czyli zwykle słabo), a co trzeci (37,6 proc.) w miarę pozytywnie.

Co ciekawe, negatywna ocena sytuacji materialnej jest w stosunkowo małym stopniu związana z dochodami (zależność ta rośnie tylko w przypadku osób pozytywnie oceniających własną sytuację materialną).

- Polacy są finansowymi pesymistami - aż 67,8 proc. nie widzi szans na poprawienie swojej sytuacji materialnej. Działania, które w największym stopniu byliby w stanie podjąć, by zwiększyć ilość swoich pieniędzy, to wygrana w lotto oraz dodatkowa praca w zawodzie

. Blisko dwie trzecie (63,8 proc.) badanych uważa, że ich sytuacja materialna nie ulegnie zmianie w ciągu najbliższych 12 miesięcy; 19,6 proc. mówi, że "będzie gorzej", a tylko 15,9 proc. liczy, iż "będzie lepiej" – wynika z badań MoneyTrack.

Zero finansowej edukacji

Ale nie może być inaczej skoro polscy rodzice w ogóle nie uczą swoich dzieci oszczędzania. Jak wynika z badania "Maluchy 2009", cytowanego przez "Dziennik" nasi rodacy dają kieszonkowe swym pociechom nieregularnie, mając pełną świadomość tego, że dzieci wydadzą je od razu, zwykle na jakieś drobiazgi lub słodycze.

- Przyznawanie kieszonkowego w Polsce to jeden totalny chaos – uważają specjaliści z firmy
Millward Brown SMG/KRC, którzy przeprowadzili sondaż wśród rodziców mających dzieci w wieku od 7 do 14 lat. - Okazało się, że sześciu na dziesięciu rodziców daje swym dzieciom jakieś pieniądze, ale najczęściej są to drobne sumy.

- Takie pieniądze są więc raczej funduszem

żywieniowym dziecka niż jego kapitałem, który mogłoby przeznaczać na własne potrzeby. Brakuje jakichkolwiek walorów dydaktycznych, a jak się podliczy te wszystkie drobne sumy, to przecież byłaby z tego całkiem spora kwota, którą dziecko mogłoby gospodarować i kupić sobie coś większego – tłumaczy gazecie psycholog Anna Dzierżawska-Popiołek.

Zaczyna się zatem od małego - polskie dzieci swoje kieszonkowe wydają zwykle na drobiazgi (słodycze, chipsy, napoje). I to wydają równo jak leci, co do grosza (oszczędza tylko 13 proc. najmłodszych), bez myślenia o przyszłości.

Zdaniem fachowców, kiedy dorastamy dzieje się podobnie i nawet jak już zarabiamy, to często nie wiemy jak te pieniądze wydawać (w efekcie rozchodzą się "nie wiadomo gdzie"). Eksperci wspominają o roli szkoły i wprowadzeniu do nich np. przedmiotu „edukacja finansowa”. Czy waszym zdaniem mają rację i rzeczywiście nie potrafimy gospodarować własnymi pieniędzmi? Czekamy na wasze opinie.

wtorek, 1 września 2009

Nie tylko Kryzys ekonomiczny...

W naszym życiu przeżywamy wiele kryzysów. Nie tylko te ekonomiczne- finansowe, ale także natury życiowej, bardziej prywatne. W domu także zdarzają się kryzysy: rozwody, kłótnie, kryzysy w związkach, relacje dzieci- rodzice, z rodzeństwem i wiele wiele innych. Wszystkie są końcem i początkiem czegoś. I nie zawsze można zdefiniować czego tak naprawdę. Wiele może się zdążyć podczas kłótni i niesnasek. Najczęściej są one spowodowane emocjami i brakiem porozumienia obu stron, Brak słów jest tutaj głównym źródłem, ale także ważne jest w jaki sposób są one wypowiedziane. Jaki by to nie był rodzaj kryzysu- trzeba go przejść i stawić mu czoło, trzeba walczyć i nie poddawać się. A najlepiej gdy ma się ściśle opracowany plan działań- no i oczywiście gdy się go przestrzega. W domu jak w rodzinie: wyjaśnić sobie wszystkie kwestie- to jest klucz. Klucz ważny i taki który rozwiązuje wszelkie problemy. Następnym jest zrozumienie drugiej osoby. kolejnym i chyba ostatnim z podstawowych jest zabrać się WSPÓLNIE za rozwiązywanie problemów. To jest chyba najważniejszy klucz...
Co do ekonomicznych jest lżej. Nie są one tak delikatne i wymagające ostrożności. Masz długi? Zmniejsz wydatki, oszczędzaj na spłatę długów ok 15% wynagrodzenia. nie możesz sobie pozwolić na tyle? Postaraj się dorobić w ciągu miesiąca 100-200zł. To w zupełności wystarczy. Możesz zacząć pisać artykuły do gazety, robić zdjęcia i sprzedawać na aukcjach internetowych, rysować, podjąć dodatkową dorywczą pracę fizyczną, kupić tanio produkt i sprzedać drożej, kolportaż ulotek. Możliwości jest bez liku. Trzeba tylko ruszyć głową i będzie te 200zł.
Nie ma już długów. jesteś czysty. Nie przestawaj dorabiać!! w żadnym wypadku... Dorabiaj zawsze do pensji. Najlepiej kreatywnie- czyli tak by było jak najmniej fizycznej pracy która męczy po naszym podstawowym etacie. Po pewnym czasie zawsze jest tak że coraz szybciej i sprawniej przychodzą nam do głowy lepsze pomysły na dorobienie. Pieniądze uzyskane w ten sposób nie wydawaj, tylko wpłacaj na konto ROR, lepszym wyjściem po zebraniu pewnej kwoty była by wpłata w fundusz inwestycyjny lub obligacje- czyli oprocentowanie relatywnie dość duże a strata jest mało prawdopodobna. Zainteresujmy się inwestycjami. Monety, złoto, obrazy, wino, strony www, MLM, franczyza... to wszystko nie wymaga dużych nakłądów finansowych- prócz tego ostatniego.
I tak zarabiamy i wychodzimy z kryzysu finansowego. Zdobyte pieniądze dzięki procentowi składanemu mamy jako druga alternatywną emeryture- dziękli niej mozemy spać spokojnie. Nie ma co liczyć na państwo, nigdy nie było co liczyć. Dlatego weź swój los w swoje ręce i działaj!
Po prostu DZIAŁAJ a zawsze wyjdzie na lepiej niż było.

piątek, 28 sierpnia 2009

Nie taki kryzys straszny...

Według najnowszych doniesień mediów Kryzys omija nas, niestety nie szerokim łukiem- bardziej "ociera" się o nasze granice państwa. Jest wiele przesłanek które potwierdzają tą tezę: np. ponowny najwyższy w europie wzrost PKB Polski. Także na polu bezrobocia dajemy sobie nieźle radę. Czy idąc do centrum handlowego i widząc tych wszystkich ludzi taszczących wózki z artykułami wielobranżowymi (nie tylko produkty niezbędne do życia) macie wrażenie iż kryzys jest tylko w naszych głowach i mediach? Ja mam. Kryzys głównie dopadł producentów i eksporterów, firmy które miały pobrane kredyty na np. inwestycje i źle z nich korzystały lub co gorsza roztrwoniły. Niestety niektóre lekcje bolą, i to podwójnie, w okresie prosperity dla banków dawały one na potęgę kredyty na rozwój i otwieranie coraz to nowszych i mniej perspektywicznych interesów. Bo przecież Polska się rozwija, więc wszystko będzie dobrze... Na dzień dzisiejszy widać spowolnienie. ale w mniejszym stopniu niż podają media, kto jest potrzebny w firmie- ten ma prace. Sprzedawcy zawsze znajdą prace- ale ci DOBRZY, handlowcy tak samo, podobnie jest z różnej maści dobrymi fachowcami od informatyki, elektroniki, przemysłu ciężkiego itd... lecz to są zawody twarde- politechniczne, co mają powiedzieć osoby o zacięciach humanistycznych? Politolodzy, administracja, dziennikarze, PR i wreszcie poloniści? ano z nimi nie jest już tak różowo, ale nie przesadzajmy- nigdy nie było dla nich za dużo tego koloru. Te grupy zawodowe już na studiach uczą się kreatywności by być o krok przed konkurencją. Moim zdaniem muszą właśnie pokazać w czym są dobre... i nie tylko chodzi tu o prace zawodową jako że w budynku w którym pracują. Niech piszą felietony do gazet jako freelancerzy, notki, recenzje, idą z inicjatywą do urzędów miast z pomysłem na promocje miasta. Niech budują swoje portfolio. To jest władza i to chce pracodawca- zobaczyć że się nadajemy, że będzie miał jak zarobić na nas (no niestety to brzmi trochę jak wyłudzanie umiejętności i wysysanie sił witalnych ale zawsze tak było, jest i będzie). Dla najbardziej kreatywnych i nie bojących się ciężkiej pracy polecam właśnie własną firmę, ale ostrzegam! nie opierającą się na kredytach inwestycyjnych które opiewają na 10 lat pierwszej działalności!. Firma musi mieć ścisłe podłoże z tym co potrafimy i umiemy najlepiej, na czym się znamy- to nasz atut, tu nasza siła.
Tam gdzie kryzys są tacy którzy tracą. Są też tacy którzy nieźle mieszają w "kolejce" i niezwykle zyskują na tej sytuacji. Różnią się nie wieloma cechami za to bardzo ważnymi, których nie sposób wycenić czy dać mu ekwiwalent pieniężny. Chodzi tylko o to, iż warto naśladować i słuchać właśnie tych drugich, Oni są urodzonymi zwycięzcami pomimo iż prawdopodobnie mają więcej upadków niż wzlotów...
Ja ich szukam, ja ich naśladuję. Zobaczcie jak potrafią być kreatywni i przedsiębiorczy jeśli im na czymś zależy...

wtorek, 2 czerwca 2009

Polska i kryzys? Bezrobocie?

Bezrobocie w Polsce wyniosło w kwietniu 7,8%, a w strefie euro 9,2% – wynika z danych opublikowanych dziś przez europejski urząd statystyczny Eurostat. Tym samym bezrobocie w strefie euro jest najwyższe od 1999 roku. Najwyższe bezrobocie w Europie mają Hiszpanie (18,1%) i Łotysze (17,4%). Najniższe bezrobocie zanotowano w Holandii (3%). Mimo tego, że bezrobocie w Polsce rośnie (w marcu było o 0,1% niższe), dane te są potwierdzeniem, że nasz kraj pozytywnie zdaje egzamin z kryzysu. Należy oczekiwać tego, że w najbliższych miesiącach bezrobocie nieco wzrośnie, ale i tak będziemy w zdecydowanie lepszej sytuacji niż duża część Europy. Pamiętajmy też, że mniejsze bezrobocie oznacza mniejszy spadek spożycia indywidualnego, a tym samym mniejsza będzie presja na spadek PKB. W gospodarce o tak dużym rynku wewnętrznym jak Polska, ma to spore znaczenie dla koniunktury.